Grzebiąc w archiwum moich zbiorów, doszukałem się autorskiej poezji, nieżyjącego już kuzyna, inżyniera zamieszkałego przez wiele lat w Białymstoku. Ocenę tego utworu pozostawiam blogerom, których ta poezja zainteresuje. Jednocześnie ten wiersz polityczny edytuje ku pamięci jego autora, patrioty i porządnego Polaka, który był zawsze wierny słowom hasła "Bóg Honor i Ojczyzna".
Ordynacka ulica jakich jest wiele w stolicy
To nie taka jakaś nazwa co się w historii liczy,
To nie Marszałkowska, Aleje czy Plac Konstytucji,
Przez które przetaczały się echa różnych rewolucji.
To nie Plac Zamkowy z katedrą Świętego Jana obok
To nie Starówka z Barbakanem zbudowana w czworobok
To nie Nowy Świat, Plac Trzech Krzyży i Trakt Królewski,
Przez który do Wilanowa jeździł Jan Trzeci Sobieski.
A jednak Ordynacka w burzliwej warszawskiej historii
Miała (i do dzisiaj ma) chwile swojej glorii.
Tam przecież u braci Staniewskich był kiedyś cyrk
Śpiewał o nim Stempowski - mistrz folkloru, warszawski fircyk.
W tym cyrku przeróżne rzeczy się działy,
W klatkach małpy śmiesznie ogonami majtały,
Garkowienko, Czarna Maska i innych cyrkowców stawka cała ,
Swoimi produkcjami warszawską publikę epatowała.
A potem w czasie socjalistycznej ery prania mózgów ludzkich
Bananowa młodzież pobierała tutaj marksistowskie nauki .
Kwiatkowski, Kalisz, Czarzasty i inne bufony
Jak kiedyś u Staniewskich zwijały ogony.
Po wielkim narodowym zrywie wybuchł w kraju kapitalizm,
Nowe czasy nastały, złożono w lamusie marksizm,
Kameleony z Ordynackiej tak jak jakaś ośmiornica
Salto mortale zrobiły, ustawiły się do nowego koryta.
Dopiero Rywin przywołał za sprawą Michnika
Chłopaków z Ordynackiej, znowu do świecznika,
Aby stanęli przed sejmową komisją Nałęcza,
I zdali sprawę ze snucia intryg, pokrętną nicią pajęczą.
Hej ta Ordynacka zdawałoby się ulica jakich wiele w Stolicy,
Ma znowu niezwykłą historię, słwną w całej polskiej okolicy,
Renata Begier, gniewna Anita, Lewandowski, Kopczyński, Rokita,
Ziobro i jeszcze kilku - cała sejmowa świta.
Może rozplączą Rywina gordyjski węzeł ośmiornicy,
Takie jest społeczne oczekiwanie - Naród tego życzy,
A może chłopaki z Ordynackiej będą znowu górą,
Afera pozostanie, jak kiedyś bywało, jedną wielką bzdurą.
Na Ordynackiej u Staniewskich w cyrku kiedyś małpy fikały,
Potem w kuźni kadr Trzeciej Rzeczypospolitej, chłopcy nauki pobierały ,
Wreszcie Ordynacka dała zręby organizacji ,
Która w naszych mediach wprowadziła zasady "ordynackiej demokracji".
Tak patrząc na to wszystko z emeryckiego dystansu,
Można skonstatować wcale nie bez sensu:
Co to mnie to wszystko obchodzi, to wcale nie żarty,
Ani przecież to nie mój cyrk, ani nie moje małpy !
Ale przecież tak nie można ! Chłopie, Polaku stary !
Trzeba bardzo poważnie traktować nasze polskie sprawy !
Duch tych spod Grunwaldu, Katynia, Monte Cassino,
Zobowiązują nas do reakcji natychmiast, na żywo !
Niby nie moje małpy i nie mój cyrk,
Ale jakoś hatko mi i wstyd.....
Tadeusz Poziemski
Białystok, kwiecień 2003 rok