Od trzech lat żyjemy w traumie tej tragedii narodowej...od trzech lat wiemy, że straciliśmy elity polityczne i kierownictwo Wojska Polskiego związane strukturalnie z NATO. Cień tych tragicznych wydarzeń pod Smoleńskiem kładzie się mocnym akcentem przedewszystkim na Rządzie Tuska . Rozdzielenie wizyt Rządowej i Prezydenckiej dało wiele do myślenia licznym obserwatorom naszej sceny politycznej...Te wymowne przechadzki Tuska z Putinem po molo sopockim ...a potem po lasku katyńskim, sprawiają wrażenie, powagi chwili...O czym tak ważnym musieli porozmawiać ci politycy, że wymagało to przyśpieszenia wizyty Premiera i pozbycia się nadmiernej ilości oczu, które spoglądały by na ruchy przyjaźni Tuska i Putina ...? Do dziś zastanawiamy się co Pan Premier miał tak bardzo ważnego do przekazania Panu Putinowi ? A może to Pan Putin chciał czymś oświecić naszego Premiera ?
Tuż przed tą tragiczną datą, dowiedzieliśmy się nagle, że Pan Premier musi lecieć do Nigerii, kraju, ktory ma już poukładane stosunki gospodarcze z wieloma znaczącymi państwami świata...Co takiego ważnego zadecydowało o tej wizycie, że Pan Premier postanowił nie uczestniczyć w uroczystościach związanych z tą tragedią narodową ? Wygląda jednak na to, że Pan premier obawiał się czegoś, świadczy o tym chociażby jego wizyta na cmentarzu Powązkowskim o 5:00 rano, tuż przed wylotem ...mocno zmęczona twarz Pana Tuska świadczyła o ciężkich koszmarach nocnych...
Nie dziwie się zreszto temu politykowi ...bo utrata tylu bliskich osób, z ktorymi spotykał się na codzień, z którymi polemizował, o których wyrażał się nieraz źle a nawet bardzo źle...i dziś gdyby nawet chciał nie będzie mógł ich przeprosić...
Panie Premierze pozostała duchowa więź z Bogiem - modlitwa. Pan Bóg jest cierpliwy i zapewne wysłucha, ON jest łaskaw nawet dla największych grzeszników....
Z wyrazami szacunku
lem
